Miłość – to uczucie, które łączy, buduje mosty i daje poczucie bezpieczeństwa. Jednak nawet w najbardziej kochających się parach, które pragną bliskości, często pojawia się coś, co wydaje się paradoksalne: ból. Dlaczego osoby, które się kochają i chcą być blisko siebie, często zamiast tego ranią się nawzajem? Co sprawia, że wybierają milczenie lub ostre słowa, zamiast rozmowy i zrozumienia? Odpowiedź na te pytania tkwi głęboko w ludzkiej psychice – w lękach, które każda z osób nosi w sobie, czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Jednym z głównych powodów, dla których kochające się pary ranią siebie nawzajem, jest lęk przed zranieniem. Każdy z nas wchodzi w związek z bagażem doświadczeń, który zawiera także wspomnienia dawnych rozczarowań, porażek i ran. Niezależnie od tego, jak bardzo pragniemy bliskości, część naszej psychiki boi się, że druga osoba może nas skrzywdzić.
Ten lęk często nie jest świadomy, ale ujawnia się w codziennych konfliktach, kiedy zamiast otworzyć się na rozmowę, wybieramy atak lub obronę. Boimy się, że jeśli pokażemy nasze najgłębsze uczucia – złość, smutek, poczucie zagubienia – zostaniemy odrzuceni lub zranieni. I właśnie dlatego wybieramy reakcje, które mają nas chronić, ale paradoksalnie prowadzą do jeszcze większego oddalenia.
Innym głębokim strachem, który często kieruje naszym zachowaniem, jest lęk przed odrzuceniem. Bliskość, którą buduje się w związku, otwiera przed nami możliwość najpiękniejszych, ale i najbardziej ryzykownych emocji. Z jednej strony chcemy być kochani, ale z drugiej strony boimy się, że jeśli pokażemy się w pełni, możemy nie zostać zaakceptowani. Ten lęk prowadzi do unikania prawdziwych rozmów i skłania do zamykania się w sobie.
Osoba bojąca się odrzucenia może zacząć izolować się emocjonalnie, bo wydaje się jej, że jeśli nie pozwoli sobie na całkowitą bliskość, to uniknie bólu. Ale w tej izolacji rodzi się frustracja, a ta z kolei prowadzi do wybuchów gniewu, który rani drugą osobę.
W związkach, zwłaszcza tych, które oparte są na głębokiej miłości, może również pojawić się lęk przed utratą kontroli. Miłość wymaga od nas otwartości, wrażliwości i gotowości na zaufanie drugiej osobie. Dla wielu z nas, zwłaszcza tych, którzy w przeszłości doświadczyli zdrady lub zaniedbania emocjonalnego, takie całkowite zaufanie jest bardzo trudne. Obawiamy się, że jeśli oddamy się całkowicie drugiej osobie, stracimy kontrolę nad swoim życiem.
Ten lęk może prowadzić do zachowań defensywnych – do nieustannej potrzeby udowadniania swojej racji, dominowania w rozmowie, a nawet ranienia drugiej osoby, zanim ona zdąży nas zranić. W rzeczywistości jednak, to próba ochrony siebie, a nie prawdziwa chęć zadania bólu.
Zamiast rozmawiać o swoich uczuciach i obawach, wiele par wybiera milczenie. Jest to jeden z najbardziej subtelnych, ale też destrukcyjnych sposobów unikania konfrontacji z trudnymi emocjami. Milczenie wydaje się bezpieczne – nie musimy stawiać czoła bólowi, który może się pojawić w wyniku szczerej rozmowy. Jednak to właśnie brak komunikacji często prowadzi do narastającego dystansu.
Milczenie może być odbierane przez partnera jako forma kary lub obojętności, co jeszcze bardziej rani. Z czasem, niewyrażone emocje przeradzają się w ukryte żale, które niszczą relację od środka.
Rany w związku nie pojawiają się z powodu braku miłości, ale z powodu braku umiejętności radzenia sobie z lękami, które miłość często obnaża. Kluczem do przerwania cyklu ranienia siebie nawzajem jest otwarta i szczera komunikacja, oparta na wzajemnym zrozumieniu i empatii.
Miłość to nie tylko radość i szczęście, ale też przestrzeń, w której możemy się uczyć, jak radzić sobie z własnymi słabościami i lękami. Rany, które powstają w związku, nie muszą być końcem relacji, ale mogą stać się początkiem głębszego zrozumienia siebie nawzajem.
Kiedy przestajemy bać się własnych emocji, możemy zacząć budować związek oparty na prawdziwej bliskości i zaufaniu. To właśnie w tym procesie zranienia przestają być barierą, a stają się pomostem do jeszcze głębszej miłości.
Warto pamiętać, że kochająca się para ma w sobie siłę, by przezwyciężyć każdy lęk. Wystarczy odwaga, by otworzyć się przed sobą nawzajem – nie tylko na radość, ale też na ból i niepewność, które towarzyszą każdemu prawdziwemu uczuciu. W tym procesie możemy odkryć, że to, czego się najbardziej boimy, jest również tym, co najbardziej nas łączy.
Jolanta Bigocka