Problem uzależnień wśród młodzieży jest głęboki, wielowymiarowy i z każdym miesiącem przybiera na sile. Dotyczy nie tylko marihuany czy alkoholu – współczesne uzależnienia obejmują też e-papierosy, benzodiazepiny, leki psychotropowe, zwykłe leki apteczne, a nawet uzależnienia behawioralne, jak pornografia czy hazard online. Co szczególnie niepokojące, wiele z tych zachowań jest dziś ukrywana pod warstwą pozorów, społecznej akceptacji i – paradoksalnie – także terapii.
Dla wielu rodziców momentem przełomowym jest dopiero poważny kryzys: zapaść w szkole, omdlenie po „zbyt mocnym skręcie”, a czasem interwencja policji. Do tego czasu dominuje cisza, niedowierzanie i… skutecznie działający mechanizm zaprzeczania.
Rodzice często nie dopuszczają do siebie myśli, że ich dziecko może być uzależnione. „On chodzi na terapię, więc wszystko jest pod kontrolą” – to jedno z najczęstszych zdań, jakie słyszą psycholodzy. Tymczasem młodzi ludzie nierzadko wykorzystują uczestnictwo w terapii jako alibi. Wiedzą, co powiedzieć, jak się zachować, by nie wzbudzać podejrzeń. Terapia staje się w ich oczach rytuałem, który należy odprawić, by móc kontynuować swoje działania w ukryciu. To bardzo cyniczne i bardzo skuteczne.
Co więcej – dzieci uczą się od siebie nawzajem, jak manipulować. Wymieniają się metodami: co powiedzieć rodzicom, jak ukrywać narkotyki w pokoju, co robić w razie kontroli w szkole. W grupie czują się silne i nietykalne. To wspólnota oparta na lojalności w destrukcji. Tak właśnie wygląda rzeczywistość: tak ćpają polskie dzieci – w ciszy, w cieniu, często z przyzwoleniem otoczenia, które „nie chce robić afery”.
Jak dzieci ukrywają uzależnienie przed dorosłymi
Zarówno rodzice, jak i pedagodzy powinni mieć świadomość, że młodzież bardzo szybko uczy się schematów pozwalających na unikanie odpowiedzialności. Oto kilka najczęstszych sposobów ukrywania uzależnienia:
•Powoływanie się na terapię – „Rozmawiam o tym z psychologiem”, „terapeuta powiedział, że to normalne”. Dziecko zyskuje tym samym moralną przewagę i zniechęca rodziców do dalszego dociekania.
•Zamknięte grupy w mediach społecznościowych – młodzi używają aplikacji z szyfrowaniem (Telegram, Discord, Snap) do handlu i umawiania się na wspólne „sesje”.
•Manipulacja emocjonalna – np. granie na poczuciu winy rodzica: „Nie rozumiesz mnie”, „ciągle mnie oskarżasz”, „to przez was”.
•Podwójne życie – dzieci potrafią przez miesiące sprawiać wrażenie „wzorowego ucznia”, jednocześnie uczestnicząc w transakcjach narkotykowych czy przyjmując środki po szkole.
Coraz więcej nastolatków nie tylko sięga po substancje psychoaktywne, ale i wchodzi w ich sprzedaż. W szkołach średnich normą stają się przypadki „dilerki kieszonkowej” – dzieciaki przynoszą „towar” do szkoły, sprzedają go po znajomości, umawiają się na przekazanie przez aplikacje lub pod szkołą.
Sprzedają wszystko: marihuanę, haszysz, amfetaminę, tabletki z kodeiną, benzydaminę (znaną z wykorzystania w celach odurzających) czy dostępne bez recepty leki nasenne. Bardzo niebezpieczny jest także trend łączenia alkoholu z lekami uspokajającymi – skutki mogą być tragiczne, od zaburzeń oddychania po utratę przytomności i śmierć.
Niewinna, kolorowa chmurka zapachu mango lub truskawek. Tak zaczyna się uzależnienie od nikotyny u coraz młodszych dzieci. Jednorazowe e-papierosy (tzw. „vape’y”) stały się powszechnym towarem, dostępnym w niemal każdym sklepie – od drogerii po stacje benzynowe.
Problem? Sprzedawcy bardzo często nie weryfikują wieku kupujących. Dzieci przychodzą po szkołach w grupach, a sprzedawca – bez żadnego sprawdzenia – wręcza im urządzenia. Zdarzają się sytuacje, w których sprzedawcy mają świadomość, że handlują nieletnim, ale wolą nie tracić klienta. Tymczasem uzależnienie od nikotyny rozwija się błyskawicznie – a dzieci palą nawet kilkanaście razy dziennie.
• Obserwuj i reaguj – zmiana nastrojów, ukrywanie telefonu, izolacja, znikające pieniądze – to mogą być sygnały ostrzegawcze.
• Zadaj pytania i nie oceniaj – dziecko musi czuć, że rozmowa z Tobą nie skończy się krzykiem czy karą. Inaczej nic nie powie.
• Nie łudź się terapią „na pokaz” – jeśli masz wątpliwości, porozmawiaj z terapeutą bez obecności dziecka.
• Szukaj pomocy wcześniej niż później – kontakt z poradnią leczenia uzależnień dla młodzieży, psychoterapeutą specjalizującym się w pracy z rodziną lub interwentem kryzysowym to krok, który może zmienić wszystko.
• Współpracuj z innymi rodzicami i szkołą – nie wstydź się mówić głośno o swoich obawach. Tylko wspólna reakcja może zatrzymać lawinę.
Gdy terapia i zasady nie wystarczą.
Czy to czas kiedy warto umieścić dziecko w Ośrodku Leczenie Uzależnień
Umieszczenie dziecka w ośrodku leczenia uzależnień to decyzja trudna, obciążająca emocjonalnie, lecz w wielu przypadkach konieczna – i ratująca życie. Dla rodziców najważniejsze jest nie czekać na „moment krytyczny”, lecz odpowiednio wcześnie rozpoznać sygnały świadczące o tym, że oddziaływania domowe, szkolne i terapeutyczne nie są już wystarczające. Poniżej przedstawiam szczegółowe kryteria i objawy, które powinny być poważnym sygnałem alarmowym:
1. Brak kontroli nad zachowaniem – dziecko traci nad sobą panowanie
•Nagłe wybuchy agresji, niszczenie przedmiotów, zastraszanie domowników.
•Samookaleczenia, myśli lub próby samobójcze (nawet pozorne).
•Zachowania ryzykowne: ucieczki z domu, nocowanie „u znajomych” bez zgody, wchodzenie w relacje seksualne pod wpływem substancji.
Tego typu sygnały oznaczają, że dziecko znajduje się w stanie dużego wewnętrznego napięcia, z którym nie potrafi sobie poradzić. Pobyt w ośrodku może zapewnić bezpieczeństwo fizyczne i rozpocząć proces stabilizacji.
2. Uzależnienie jest postępujące i wypiera inne potrzeby
•Dziecko rezygnuje z dawnych zainteresowań, znajomości, obowiązków – wszystko podporządkowane jest zdobyciu substancji.
•Znikają pieniądze z domu, rodzice są okłamywani, czasem dochodzi do kradzieży.
•Dziecko potrafi całymi dniami funkcjonować w stanie odurzenia lub „zejścia”, co przekłada się na poważne problemy zdrowotne.
To objawy głębokiego uzależnienia. Pomoc ambulatoryjna (terapia raz w tygodniu) najczęściej nie wystarcza. Konieczne jest leczenie w środowisku wolnym od substancji i presji rówieśniczej.
3. Brak współpracy – dziecko odmawia leczenia, kłamie i manipuluje
•Dziecko nie przyjmuje żadnej odpowiedzialności za swoje zachowanie, wszystko przerzuca na innych.
•Tworzy alternatywną wersję rzeczywistości, zmienia wersje wydarzeń w zależności od rozmówcy (np. rodzice vs terapeuta).
•Symuluje współpracę: chodzi na terapię, ale nie wprowadza żadnych zmian, nie odstawia substancji, wręcz wprost mówi, że „musi iść, bo tak każą”.
Taka postawa wskazuje na głęboko zakorzenione mechanizmy obronne. W warunkach domowych, bez konsekwencji, dziecko często tylko pogłębia wzorzec unikania. Ośrodek staje się wtedy koniecznością.
4. Utrata zaufania i kontroli ze strony rodziny
•Rodzice czują, że nie mają już żadnego wpływu – każde ustalenie jest natychmiast łamane.
•W domu panuje ciągłe napięcie, strach lub bezradność.
•Rodzice nie są w stanie pracować, spać ani zajmować się codziennymi obowiązkami, bo skupiają się wyłącznie na „gaszeniu pożarów”.
Gdy rodzina traci zdolność do funkcjonowania – oznacza to, że sytuacja przekroczyła granice bezpiecznego interweniowania z zewnątrz. Wówczas leczenie w ośrodku nie jest porażką rodziny – jest jej szansą.
5. Brak zmiany pomimo długoterminowej terapii indywidualnej lub rodzinnej
•Mimo wielu miesięcy terapii dziecko nadal sięga po narkotyki, nie podejmuje realnych kroków w kierunku trzeźwości.
•Pojawiają się kolejne substancje lub nowe uzależnienia (np. pornografia, leki).
•Nie ma poprawy w nauce, relacjach, nastroju – terapia nie przynosi efektów.
W takim przypadku dalsze kontynuowanie terapii w formie ambulatoryjnej może wręcz utwierdzać dziecko w przekonaniu, że „da się tak żyć”. Ośrodek daje szansę na restart i przerwanie błędnego koła.
6. Dziecko zaczyna zagrażać sobie lub innym
•Dochodzi do kontaktu z policją, są interwencje medyczne, przemoc domowa.
•Pojawiają się akty wandalizmu, ryzykowne działania seksualne lub przestępcze.
•Dziecko staje się impulsywne, nieprzewidywalne, nieprzytomne emocjonalnie.
To sytuacja graniczna, która wymaga natychmiastowego działania – również z udziałem instytucji zewnętrznych. Decyzja o leczeniu zamkniętym powinna być podjęta bez zwłoki.
Decyzja o leczeniu dziecka w ośrodku nie powinna być traktowana jako porażka rodzica, lecz jako wyraz odpowiedzialnej troski. Leczenie stacjonarne to struktura, w której młody człowiek ma szansę na realną konfrontację z uzależnieniem, pracę nad sobą i – przede wszystkim – czas na oddech od chaosu.
Dobrze prowadzony ośrodek oferuje terapię indywidualną, grupową, wsparcie edukacyjne, programy resocjalizacyjne oraz – co najważniejsze – czas, by odbudować relację ze sobą i rodziną.
ośrodek to nie kara, a szansa
Nie istnieje dziś coś takiego jak „zbyt dobry dom, żeby to się wydarzyło”. Uzależnienia nie wybierają – dotykają dzieci w miastach i na wsiach, w domach biednych i bogatych, rodzin ciepłych i zdystansowanych. Im szybciej społeczeństwo odrzuci fałszywe poczucie bezpieczeństwa, tym większe szanse na ratunek.
Bo tak – tak ćpają polskie dzieci. Cicho. Często pod naszą opieką. Dlatego czas spojrzeć prawdzie w oczy – zanim będzie za późno.
Jolanta Bigocka